Logo pl.yachtinglog.com

Na szlaku piżmaka na wielkiej pustyni Grenlandii

Na szlaku piżmaka na wielkiej pustyni Grenlandii
Na szlaku piżmaka na wielkiej pustyni Grenlandii

Ada Peters | Redaktor | E-mail

Wideo: Na szlaku piżmaka na wielkiej pustyni Grenlandii

Wideo: Na szlaku piżmaka na wielkiej pustyni Grenlandii
Wideo: 12 Hour Day in Our Workshop! | Machining, Welding & Line boring 2024, Kwiecień
Anonim

Moje nogi zaczynają drętwieć, ale nie śmiem się ruszać. Kucam za pokrytą porostami skałą w jednej z ostatnich wielkich dzikich na świecie, zachodniej Grenlandii, walcząc z chęcią uderzenia w chmurę komarów. Moje każde chybotanie grozi odłamkiem odległego piżmusa - i chodziłem godzinami, by zobaczyć te bestie z bliska.

Surowe piękno Grenlandii uderza podróżnych od momentu, gdy zejdą z samolotu. Dzika przyroda ujawnia się bardziej stopniowo. Ale dla tych, którzy wiedzą, gdzie szukać, rozległe lodowe doliny wokół Kangerlussuaq w zachodniej Grenlandii stanowią schronienie dla dzikich zwierząt, w tym potężnego muskoxu.

Skręcone rogi i grube płaszcze tych ogromnych zwierząt (do 900 funtów) przywołują epokę lodowcową nie bez powodu. Muskoxen przeszedł tundrę przez blisko milion lat i znajduje się w całej Arktyce. W Grenlandii ich naturalnym środowiskiem były południowo-zachodnie i północno-zachodnie wybrzeża, ale w latach sześćdziesiątych zostały wprowadzone do Kangerlussuaq. Uważa się, że około 10 000 tych kudłatych zwierząt żyje w tym rejonie. Jeśli chodzi o populację ludzką, wynosi ona tylko 500.
Skręcone rogi i grube płaszcze tych ogromnych zwierząt (do 900 funtów) przywołują epokę lodowcową nie bez powodu. Muskoxen przeszedł tundrę przez blisko milion lat i znajduje się w całej Arktyce. W Grenlandii ich naturalnym środowiskiem były południowo-zachodnie i północno-zachodnie wybrzeża, ale w latach sześćdziesiątych zostały wprowadzone do Kangerlussuaq. Uważa się, że około 10 000 tych kudłatych zwierząt żyje w tym rejonie. Jeśli chodzi o populację ludzką, wynosi ona tylko 500.
Miasto jest plamą na równinach u zbiegu dwóch rzek grzmiących od lodowca Russell. Założona jako amerykańska baza wojskowa podczas II wojny światowej, kulturalne losy Kangerlussuaqa - liczne sklepy z rękodziełem i tradycyjne restauracje - są schludnie schowane. Miasto czuje się jak na skraju cywilizacji i prawie jedzie na kilka minut na północny wschód, a dotrzesz do czapy lodowej, początek jałowej przestrzeni pokrywającej 80% Grenlandii.
Miasto jest plamą na równinach u zbiegu dwóch rzek grzmiących od lodowca Russell. Założona jako amerykańska baza wojskowa podczas II wojny światowej, kulturalne losy Kangerlussuaqa - liczne sklepy z rękodziełem i tradycyjne restauracje - są schludnie schowane. Miasto czuje się jak na skraju cywilizacji i prawie jedzie na kilka minut na północny wschód, a dotrzesz do czapy lodowej, początek jałowej przestrzeni pokrywającej 80% Grenlandii.

Większość zwiedzających zatrzymuje się tylko na krótko w Kangerlussuaq, szurając samolotem, aby kupić ozdoby z foczych skór lub wyciągając nogi na wycieczce z przewodnikiem po czapie lodowej, a następnie odlatuje do Ilulissat, najpopularniejszego miejsca na Grenlandii. Ale, jak odkrywam, nagrody są świetne dla odwiedzających, którzy pozostają w tym dziwnym i samotnym mieście. Turystyka jest niesamowita, a przyroda niemal mityczna.

Jedynym problemem jest znalezienie go. Od szczytu wzgórza doliny i wodopoje rozciągają się tak daleko, jak tylko mogę zmrużyć oczy. Teren jest nakrapiany ciemnymi głazami, przed którymi trudno jest dostrzec muskox.
Jedynym problemem jest znalezienie go. Od szczytu wzgórza doliny i wodopoje rozciągają się tak daleko, jak tylko mogę zmrużyć oczy. Teren jest nakrapiany ciemnymi głazami, przed którymi trudno jest dostrzec muskox.

"Prawdopodobnie patrzysz na dziesięć skał, zanim znajdziesz jedno muskox", śmieje się Jens-Pavia Brandt, mój przewodnik turystyczny. Jens-Pavia jest człowiekiem, który sortuje skały od woła: spędził większość swojego życia na wolnym powietrzu, w tym siedem lat żeglując po grenlandzkim wybrzeżu oraz między Danią i Grenlandią. Kieruje także Lodowym Patrolem w Narsarsuaq, maleńkiej osadzie na południu Grenlandii.

Ale czasami nawet starannie dopracowane instynkty nie pasują do olbrzymiej skali Grenlandii. Jens-Pavia skanuje doliny i wszystko jest nieruchome. Nasza obserwacja natury do tej pory była głównie sądowa, ponieważ potkniemy się (całkiem dosłownie) o kościach muskoxenowych wypolerowanych przez wiatr.

Ten spokój zachęca do bliższej obserwacji ziemi. Jeziora świecą jak bicie stali pod chmurami. Chroniona ziemia pęka z maleńkimi żółtymi makami i delikatną wełnianą trawą. Kwiat narodowy Grenlandii, fiołkoworóżowy Niviarsiaq ("młode kobiety"), dodaje plam koloru palecie szaro-zielonej. Splot bażyny przylgnął do ziemi, aby uciec przed wiatrem, który schodzi w ciągu kilku chwil. Nawet w środku lata pogoda może być śmiertelna.
Ten spokój zachęca do bliższej obserwacji ziemi. Jeziora świecą jak bicie stali pod chmurami. Chroniona ziemia pęka z maleńkimi żółtymi makami i delikatną wełnianą trawą. Kwiat narodowy Grenlandii, fiołkoworóżowy Niviarsiaq ("młode kobiety"), dodaje plam koloru palecie szaro-zielonej. Splot bażyny przylgnął do ziemi, aby uciec przed wiatrem, który schodzi w ciągu kilku chwil. Nawet w środku lata pogoda może być śmiertelna.

Łatwo byłoby wędrować przez kilka dni bez napotkania innej duszy. Ale samotne i niekierowane wędrówki byłyby zdradzieckie. Mieszkańcy mają mnóstwo historii o ludziach pochłoniętych przez ziemię, znalezionych kilka tygodni później przez ślad wron.

Wykorzystanie wiedzy lokalnej przynosi bezpieczeństwo, a także zwiększa szanse na znalezienie dzikiej przyrody. Mimo, że są masywne, muskoxeny są zadziwiająco zwinne (jazda z prędkością do 60 km / h, jeśli masz stoper). Z daleka szpiegujemy jednego rozczochranego wołu, który wkrótce odlatuje, zaalarmowany naszym zapachem. Śledząc kolejne, padamy na kolana i skaczemy między głazami, by się osłonić, modląc, by wiatr się nie zmienił.
Wykorzystanie wiedzy lokalnej przynosi bezpieczeństwo, a także zwiększa szanse na znalezienie dzikiej przyrody. Mimo, że są masywne, muskoxeny są zadziwiająco zwinne (jazda z prędkością do 60 km / h, jeśli masz stoper). Z daleka szpiegujemy jednego rozczochranego wołu, który wkrótce odlatuje, zaalarmowany naszym zapachem. Śledząc kolejne, padamy na kolana i skaczemy między głazami, by się osłonić, modląc, by wiatr się nie zmienił.
Dokuczliwe przebłyski innych zwierząt też. Rzut karibu jest najtrudniejszy do zauważenia, ale okazjonalne przebłyski bieli przyciągają wzrok do arktycznych zajęcy. Zbliżanie się do tych płochliwych stworzeń jest mistrzowską lekcją cierpliwości, gdy odsuwają się, w zawadiackim zygzaku, pod jakimkolwiek śladem ruchu.
Dokuczliwe przebłyski innych zwierząt też. Rzut karibu jest najtrudniejszy do zauważenia, ale okazjonalne przebłyski bieli przyciągają wzrok do arktycznych zajęcy. Zbliżanie się do tych płochliwych stworzeń jest mistrzowską lekcją cierpliwości, gdy odsuwają się, w zawadiackim zygzaku, pod jakimkolwiek śladem ruchu.
Uważa się, że łowcy inuitów polowali tutaj przez ponad 800 lat. Na wolności istnieje niewiele fizycznych śladów ich starożytnej kultury, chociaż wędrowcy od czasu do czasu znajdują stare groby lub kamienie ceremonialne.
Uważa się, że łowcy inuitów polowali tutaj przez ponad 800 lat. Na wolności istnieje niewiele fizycznych śladów ich starożytnej kultury, chociaż wędrowcy od czasu do czasu znajdują stare groby lub kamienie ceremonialne.

"Archeolodzy nazywają to łowiskiem myśliwych", mówi Jens-Pavia, wskazując na ledwie widoczną ziemiankę wyłożoną kamieniami. "Mówią, że dało im to trochę ochrony przed wiatrem, ale może to być ochrona rytualna."

Łowcy potrzebowaliby obu. Ich przetrwanie opierało się na niesamowitych umiejętnościach i znajomości krajobrazu; w tym nieprzystępnym miejscu doświadczenie nie pasuje do niespodziewanej pogody. Eskimoscy łowcy, którzy szukają piżmków i innych zwierząt, spędziliby kilka dni w czasie z dala od swoich osiedli, negocjując niebezpieczny teren i na łaskę nagłych burz.
Łowcy potrzebowaliby obu. Ich przetrwanie opierało się na niesamowitych umiejętnościach i znajomości krajobrazu; w tym nieprzystępnym miejscu doświadczenie nie pasuje do niespodziewanej pogody. Eskimoscy łowcy, którzy szukają piżmków i innych zwierząt, spędziliby kilka dni w czasie z dala od swoich osiedli, negocjując niebezpieczny teren i na łaskę nagłych burz.

Niewidzialne niebezpieczeństwa również pojawiały się. Mit grenlandzki opisuje powietrze jako wirujące z duszami ludzkimi i zwierzęcymi, które mogą przeskakiwać między ciałami i siać zemstę na podstawie kaprysu. Te mściwe duchy wyjaśniają kaprys natury, oferując nagrodę za jedno polowanie, i nic w następnej.Dla myśliwych nagrody za znalezienie muskoxu były ogromne: mięso mogło wyżywić całe rodziny, ich skórę zaszyto w odzież, a ich rogi i kości wyrzeźbiono w broń i talizmany - żmudny proces, który zaczyna się od opuszczenia rogu, by wyschnąć przez sześć lat. miesięcy.

Nawet jako podróżnik, mając nadzieję, że tylko dostrzeże to gigantyczne zwierzę, pogoń może być przytłaczająca. Doliny ziewają dalej niż widzę, a te chytre zwierzęta wyskakują poza zasięg wzroku chwilę po tym, jak je zauważymy. Zaczynam podejrzewać, że brak naturalnych instynktów (a moje stopy, które potrafią potknąć się w więcej niż jednym otworze) mogą spowolnić pościg.

Ale w końcu zbliżamy się wystarczająco blisko do muskoxa, żeby usłyszeć, jak to się dzieje. Ponad sześć godzin wędrówek zaprowadziło nas do tego, młodego mężczyzny w wieku około czterech lat. Przez kilka krótkich chwil podziwiamy go z bliska: rogi wystające z jego czaszki wyglądają na zbyt duże dla reszty ciała. Jego grzywa przewraca się na jego masywne ramiona, prosto na ziemię.
Ale w końcu zbliżamy się wystarczająco blisko do muskoxa, żeby usłyszeć, jak to się dzieje. Ponad sześć godzin wędrówek zaprowadziło nas do tego, młodego mężczyzny w wieku około czterech lat. Przez kilka krótkich chwil podziwiamy go z bliska: rogi wystające z jego czaszki wyglądają na zbyt duże dla reszty ciała. Jego grzywa przewraca się na jego masywne ramiona, prosto na ziemię.

A potem, po chwili, już go nie ma. A kraj znów jest pusty.

Anita Isalska jest pisarką i redaktorką z londyńskiego biura Lonely Planet. Przeczytaj więcej o podróży badawczej Anity do Grenlandii na Storify i śledź ją na Twitterze @lunarsynthesis.

Anita wyjechała na Grenlandię dzięki wsparciu Visit Greenland (greenland.com) i Greenland Outdoors (greenlandoutdoors.com). Dostawcy Lonely Planet nie akceptują gratisy w zamian za pozytywne pokrycie.

Zalecana: